Poza granicami ludzkiego poznania

Data:
Ocena recenzenta: 5/10

Na debiutancki film Wally’ego Pfistera wybrałam się, nie będąc do końca przekonaną. Transcendencja porusza temat, który tak mnie przeraża, że zazwyczaj obejrzenie tego typu filmu kończy się manią prześladowczą i boję się korzystać z jakiegokolwiek sprzętu elektronicznego. Historia o naukowcach próbujących stworzyć sztuczną inteligencję, pomimo tego że pojawiła się w kilku innych filmach, nadal potrafi przyciągnąć widzów do kina. Zwłaszcza w obecnych czasach, gdy sukces w tej dziedzinie wydaje się bardziej osiągalny, niż 20 lat temu, a ludzie zafascynowani są każdymi nowinkami technicznymi i bardzo chętnie z nich korzystają.

Fabuła jest pozornie bardzo prosta (pomijając informatyczny żargon, którym bohaterowie posługują się w niektórych scenach) – doktor Evelyn Caster (Rebecca Hall) i Max Waters (Paul Bettany) po śmiertelnym zamachu na Willa Castera (Johnny Depp) postanawiają "skopiować" i "wgrać" jego umysł do komputera. Proces ten kończy się sukcesem, jednak po początkowej euforii związanej z ocaleniem męża oraz przyjaciela, Max zaczyna wątpić i dostrzegać negatywne aspekty tego, czego dokonali. Evelyn, zakochana i wierna żona, ignoruje ostrzeżenia i ucieka z komputerowym wizerunkiem męża do opustoszałego miasteczka, gdzie zaczynają budować tajemnicze centrum badawcze, w całości sterowane przez Willa.

Film miał naprawdę duży potencjał, jednak mam wrażenie, że nie został wykorzystany i zaginął gdzieś po drodze. Szczególnie w drugiej części, która stanowi kontrast do pierwszej - dynamicznej, zawiązującej całą akcję, gdzie szybko poznajemy bohaterów i równie szybko żegnamy się z jednym z nich. Natomiast w drugiej połowie film zwalnia, jakby reżyser chciał dać widzowi czas do namysłu, zastanowienia się nad tym, co niesie ze sobą rozwój technologii. Film zwraca uwagę na skutki zarówno pozytywne, jak i negatywne. Do tych drugich z pewnością należy przejmowanie kontroli nad ludźmi, robiąc z nich cyborgów odpornych nawet na kule.

Patrząc typowo technicznie, film jest zrealizowany dobrze, co nie powinno dziwić, skoro reżyserem jest jeden z najlepszych współczesnych operatorów, stały współpracownik Christophera Nolana. Duże wrażenie robią zwłaszcza efekty specjalne ukazujące tytułową transcendencję. Jednak nawet te walory artystyczne oraz gwiazdorska obsada (o tym za chwilę) nie ratują filmu, który momentami jest nudny i tak nużący, że z niecierpliwością oczekuje się na koniec. Rozterki i wątpliwości Evelyn dłużą się w nieskończoność, a akcja filmu niewiele posuwa się naprzód. Atmosfera zagrożenia, która powinna była się pojawić wraz z rosnącymi możliwościami doktora Willa Carstera, rozmyła się (być może Johnny Depp o chłopięcej twarzy nikogo nie przeraża), a fabuła obfituje w nadmierne uproszczenia, pomijające logiczną konstrukcję historii.

Morgan Freeman, Johnny Depp, Rebecca Hall. Widząc taką obsadę, można oczekiwać filmu świetnie zagranego. Nie w przypadku Transcendencji. Co prawda aktorzy zagrali poprawnie, jednak żaden z nich nie popisał się swoim kunsztem. Są tak samo nijacy i bezbarwni, jak fabuła. Nawet Depp nie był w stanie wywołać zaangażowania emocjonalnego, które mogłoby sprawić, że debiut reżyserski Pfistera będzie się oglądało z większą przyjemnością.

Transcendencja jest idealna na leniwy wieczór, jeśli ktoś pragnie nieangażującej rozrywki i postanawia obejrzeć film dla zabicia czasu. Fani Johnny'ego Deppa, jak i fani filmów science-fiction zapewne po obejrzeniu tej hollywoodzkiej produkcji będą zawiedzeni.

Zwiastun: